Archiwum 10 czerwca 2009


cze 10 2009 wolność
Komentarze (0)

Koniec. Długi łikend 2 dni, 3 luzu i koniec pierwszej klasy. Hah ale zleciało. Tak pokręconej i kochanej klasy nie widziałam. Wiecznie głodni, wiecznie bez zadania, wiecznie słychać śmiechy.

"Kto nie skacze ten napina! Hej! Hej! Hej!"

Genialna rodzina ślimoków. Włodury, zasadnicze i regularne, Jadźki, suchary, Bogusie, piloty na wymianie, zgłaszanie WJB. Śniadania składające się z placków drożdżowych i jogurtów, składki po 30 groszy na bułki... Jest cudnie.

 

Niedługo półmetek, i że mam na niego iść? Nie lubię takich wymuskanych imprez. Źle sie tam czuje. Nie mam z kim w sumie iść... Jka zabieorę L. to nasze filozoficzne rozmowy pozabijają ludów. Jak uda się nakłonić G. [ w cuda nie wierzę ale cóż...] to my rozsadzimy od środka ta disko potancówę... Dam dam dam dam...

 

Oby się wyspać. Reszta jakoś się potoczy,

regulankaa